Ostatnio miałam okazję poznać ogrom nowych marek kosmetycznych - zwłaszcza tych naturalnych. O kilku z nich chciałabym napisać parę słów - a tymi markami są... Polny warkocz i Czarszka. O Czarszce słyszałam już nie raz, jednak o Polnym warkoczu nie słyszałam kompletnie nic. Jedna i druga marka kosmetyczna zaskoczyła mnie na tyle pozytywnie, że z chęcią piszę o nich te kilka słów.





Maska łagodząca to kosmetyk, który stanowi dodatek do codziennej pielęgnacji. Możesz potraktować ją,  jako kilka minut przyjemności dla siebie, albo "kosmetyczny plaster" na zaognioną, podrażnioną czy przesuszoną skórę. 

Maska nie zawiera sztucznych barwników, substancji zapachowych ani konserwantów. Swój kolor i zapach zawdzięcza jedynie naturalnym składnikom, z których została przygotowana. Maska jest kosmetykiem odpowiednim dla wegetarian i wegan.

Z proszku, który znajdziesz w słoiku nie da się niestety ukręcić czarodziejskiej różdżki, która błyskawicznie wszystko odmieni. Żeby zapewnić Wam takie cuda musiałabym się chyba zapisać na studia w Akademii Magicznej. 

Maska łągodząca zawiera między innymi mocznik i kwas hialuronowy, by dostarczyć skórze odpowiedniej dawki nawilżenia.

Znajdziesz w niej też ekstrakt z nagietka lekarskiego, który pomoże załągodzić nawet podrażnioną cerę oraz regenreujacy ekstrakt z zielonej herbaty. 

Dodatek pudru lnianego i owsianego, sprawi że cera zostanie otulona kojącą kołderką. 

Składniki i ich proporcje dobierałam w taki sposób, by wystarczyło wymieszać maskę z wodą i cieszyć się jej działaniem, ale jeśli takie jest Twoje życzenie  - możesz dodać do niej kilka kropli ulubionego oleju albo jogurtu naturalnego/sojowego.


Przede wszystkim maska w pudrze to świetne odkrycie - łyżeczkę maski mieszamy z odrobiną wody dzięki czemu 100ml jest bardzo wydajne. Zapach typowo ziołowy, dość intensywny więc jeśli macie wrażliwe nosy to na pewno nie przejdziecie obojętnie obok tego produktu. Znacie sytuację w której jakiś produkt zrobi Wam spustoszenie na twarzy i szukacie ratunku? Jak piszę sama Czarszka ta maska to "kosmetyczny plaster". Przekonałam się sama kiedy po użyciu maski w płachcie zobaczyłam na twarzy czerwone plamki, które wyglądały na powiększające się podrażnienia. Użycie maski sprawiło, że moja skóra się wyciszyła, zaczerwienienia zniknęły, stała się miękka i widocznie ukojona. Kolejne pokłony za skład, cudowny, naturalny - takie kosmetyki pragnę stosować w swojej pielęgnacji!







Oczyszczający koncentrat to delikatny olejek myjący do twarzy, który w kontakcie z wodą zamienia się w białą emulsję. Dzięki tak dopracowanej recepturze olejek skutecznie usuwa makijaż i zanieczyszczenia bez naruszania naturalnej bariery hydrolipidowej. Nie powoduje odczucia ściągnięcia i wysuszenia skóry. Właściwości emulgujące koncentratu pozwalają dokładnie oczyścić twarz nie pozostawiając nadmiernej warstwy olejowej. Dzięki łatwej do spłukania formule skóra jest odświeżona i dokładnie oczyszczona. 


Marka Polny Warkocz - tak jak wspominałam o jej istnieniu nie miałam bladego pojęcia - aż do spotkania Christmas Blogger Camp. W moje ręce trafił oczyszczający koncentrat z olejem lnianym czyli emulgujący olejek do mycia twarzy. Na początku zdziwiła mnie konsystencja produktu - gęsta jak zastygnięty tłuszcz, przez chwilę zastanawiałam się czy aby na pewno wszystko z nim w porządku ale szybko przekonałam się, że tak - i to w najlepszym. Koncentrat od samego początku pokazał, że jest bardzo wydajnym produktem właśnie poprzez swoją konsystencję. Wystarczy niewielka ilość "olejku" aby pokryć nim buzię, w kontakcie z wodą tworzy przyjemną oczyszczającą piankę. Po użyciu nie ma mowy o odczuciu suchej lub ciągnącej skóry. Buzia jest niesamowicie miękka! Ten produkt narobił mi ochoty na wypróbowanie mazideł od tej marki. 



1 komentarz:

Jeśli blog Ci się spodobał - zaobserwuj i zostań ze mną na dłużej :)!