Pamiętacie pierwszy maseczkowy wpis w którym pokazywałam Wam jakich rodzai maseczek do twarzy aktualnie używam? Jeśli nie - odsyłam Was do nadrobienia lektury a tych, którzy mają ją już za sobą zapraszam do dalszej części wpisu.
Odkąd maski w płachcie zaczęły podbijać sferę pielęgnacji twarzy przekonywałam się do nich bardzo powoli. Po pierwsze - uczucie zimna jakie wywołuje nasączona płachta jest dla mnie czymś straszny! Zwłaszcza zimą ;) Po drugie, na początku ich dostępność nie zachwycała. Teraz kiedy mam je na wyciągnięcie ręki sięgam po nie zdecydowanie chętniej.
Ogromną ciekawość wzbudziła we mnie marka Mediheal, nie będę ukrywać, że piękne opakowania ich maseczek od razu zwróciły moją uwagę. W Lublinie stacjonarnie owocowe maski można kupić już za 4,49zł natomiast maski karnawałowe za 6,49zł. Jako typowy chomik w tej cenie nie mogłam nie zrobić zapasów i do mojego maseczkowego pudełka trafiło kilka sztuk produktów tej marki.
Jako pierwszy czynnik, który przyciągnął mój wzrok podawałam opakowanie, drugi czynnik to cena - czas na podsumowanie działania. Testowałam już zarówno wersję karnawałową jak i owocową - obydwie wersje sprawdziły się rewelacyjnie. Skóra jest idealnie nawilżona i pełna blasku - świetnie działanie za na prawdę niską cenę.
A Wy po jaki rodzaj maseczek sięgacie najczęściej?
Odkąd maski w płachcie zaczęły podbijać sferę pielęgnacji twarzy przekonywałam się do nich bardzo powoli. Po pierwsze - uczucie zimna jakie wywołuje nasączona płachta jest dla mnie czymś straszny! Zwłaszcza zimą ;) Po drugie, na początku ich dostępność nie zachwycała. Teraz kiedy mam je na wyciągnięcie ręki sięgam po nie zdecydowanie chętniej.
Ogromną ciekawość wzbudziła we mnie marka Mediheal, nie będę ukrywać, że piękne opakowania ich maseczek od razu zwróciły moją uwagę. W Lublinie stacjonarnie owocowe maski można kupić już za 4,49zł natomiast maski karnawałowe za 6,49zł. Jako typowy chomik w tej cenie nie mogłam nie zrobić zapasów i do mojego maseczkowego pudełka trafiło kilka sztuk produktów tej marki.
Jako pierwszy czynnik, który przyciągnął mój wzrok podawałam opakowanie, drugi czynnik to cena - czas na podsumowanie działania. Testowałam już zarówno wersję karnawałową jak i owocową - obydwie wersje sprawdziły się rewelacyjnie. Skóra jest idealnie nawilżona i pełna blasku - świetnie działanie za na prawdę niską cenę.
A Wy po jaki rodzaj maseczek sięgacie najczęściej?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te w płacie, ale sięgam też po maski peel off, genialne oba rodzaje 😀
UsuńUwielbiam maseczki - nie używałam jeszcze tych, które proponujesz, a to dlatego, że mam teraz fazę na czarne maski oczyszczające i nawilżające. Fantastyczna sprawa! A Twoje muszę wypróbować - też lubię, jak produkt jest po prostu ładny :D
OdpowiedzUsuń